Pierwszą świątynię, która była właściwie kaplicą pw. NMP i św. Barbary i św. Zofii zbudował w 1396 wójt lubelski Wawrzyniec wraz z Radą Miejską na gruncie ofiarowanym przez wdowę imieniem Woyczecha. Fundację zatwierdził i kaplicę poświęcił bp krakowski Piotr Wysz. Posługę duszpasterską pełnił zwykle jeden kapłan w ówczesnej terminologii zw. prebendarzem.
Ufundowana w 1396 r. kaplica składała się z prezbiterium wraz z korpusem nawowym, zakrystią i kaplicą południową. Według Jerzego Siennickiego pierwsza świątynia mogła być położona w miejscu później wzniesionej wieży. Natomiast według ks. Jana Ambrożego Wadowskiego mieściła się na terenie kaplicy północnej pw. Najświętszej Maryi Panny. Najnowsze badania archeologiczne pokazują, że prezbiterium pierwszej świątyni pokrywa się w rzucie z istniejącym.
W świetle najnowszych badań można z całą pewnością powiedzieć, że pod koniec XIV w. w planach budowniczych uformowało się założenie o wydłużonym prezbiterium i krótkim, lecz szerokim korpusie nawowym z dwoma przybudówkami po bokach: przylegającą od południa do nawy kaplicą i położoną od północy, zespoloną z prezbiterium, kwadratową w rzucie zakrystią.
W pierwszym etapie zbudowano prezbiterium z zakrystią. Prezbiterium pierwszej świątyni w założeniach było dwuprzęsłowe, zamknięte od wschodu trzema ścianami dziesięcioboku, przykryte sklepieniem krzyżowo-żebrowym, opięte przyporami, doświetlone oknem od wschodu, oraz oknami od południa i jednym od północy. Elewacje prezbiterium i ściany przypór obiegał kamienny gzyms.
Do prezbiterium przylegał aneks północny, pełniący funkcję zakrystii, w której było mieszkanie Gertrudy Firlej z Opalińskich, matki przyszłej ksieni Doroty. Zewnętrzne ściany zakrystii były spięte gzymsem, ale umieszczonym niżej niż na północnej elewacji prezbiterium. Całość obiektu, prezbiterium i zakrystię ogradzał niski cokół.
Po zakończeniu pierwszego etapu budowy świątynię rozbudowano o korpus nawowy i kaplicę południową. Nowo wybudowany korpus nawowy ulegał dalszym modyfikacjom, bowiem w pierwszych dziesięcioleciach XV wieku, z przyczyn nie dających się ustalić, rozebrano jego północną i zachodnią ścianę.
Dzień 7 października 1571 r. to zwycięstwo w bitwie pod Lepanto floty chrześcijańskiej z turecką, to zwycięstwo które było zasługą Matki Bożej i dlatego ten dzień został ogłoszony dniem Matki Bożej Zwycięskiej, dopiero później zaczęto go obchodzić jako dzień Matki Bożej Różańcowej.
„Nie odwaga, nie broń, nie dowódcy, ale Maria Różańcowa dała nam zwycięstwo” – napisano na ścianie jednej z weneckich kaplic po bitwie. Dużą rolę w walce pomiędzy dwoma cywilizacjami i dwoma wyznaniami, odegrała modlitwa różańcowa oraz osoba papieża Piusa V. To on będąc świadkiem starcia dwóch sił na morzu, i mając świadomość tejże bitwy w wymiarze duchowym, odruchowo chwycił leżący nieopodal różaniec i zaczął się na nim modlić.
Papież Pius V był pierwszym wielkim papieżem różańcowym. W wydanej 17 września 1569 konstytucji apostolskiej Consueverunt Romani Pontifices zaleca on różaniec jako szczególnie skuteczną modlitwę błagalną w czasie zagrożeń i utrapień, niewątpliwie mając na myśli ówczesne rozdarcie chrześcijaństwa po wystąpieniu Marcina Lutra oraz narastające wtedy zagrożenie ze strony Turków, którzy nie ukrywali, że następnym ich celem po zdobyciu Konstantynopola jest zdobycie Rzymu.
„Biskupi rzymscy oraz inni święci ojcowie, nasi poprzednicy – pisał Papież – ilekroć trapiły ich wojny cielesne bądź duchowe, albo kiedy zagrażały im inne niebezpieczeństwa, mieli zwyczaj z tym większym pokojem i żarliwością służyć i oddawać się Bogu, aby tym łatwiej uniknąć zagrożeń i uzyskać bezpieczeństwo. Błagali o Bożą pomoc, swoimi prośbami i litaniami wzywali wstawiennictwa Świętych, i wraz z Dawidem wznosili oczy ku górom, mając niezachwianą nadzieję, że stamtąd przyjdzie im pomoc”.
Rzecz jasna, kiedy wkrótce potem niebezpieczeństwo tureckie zaczęło coraz bardziej narastać, różaniec stał się szczególnie ważną modlitwą o ocalenie.
Przełomowym wydarzeniem było zwycięstwa floty chrześcijańskiej nad wojskami tureckimi, odniesionego pod Lepanto (nad Zatoką Koryncką) 7 października 1571 r. Sułtan turecki Selim II pragnął podbić całą Europę i zaprowadzić w niej wiarę muzułmańską. Ówczesny papież – wspomniany już św. Pius V, dominikanin, gorący czciciel Matki Bożej – usłyszawszy o zbliżającej się wojnie, ze łzami w oczach zaczął zanosić żarliwe modlitwy do Maryi, powierzając jej swą troskę podczas odmawiania różańca. Nagle doznał wizji: zdawało mu się, że znalazł się na miejscu bitwy pod Lepanto. Zobaczył ogromne floty, przygotowujące się do starcia. Nad nimi ujrzał Maryję, która patrzyła na niego spokojnym wzrokiem. Nieoczekiwana zmiana wiatru uniemożliwiła manewry muzułmanom, a sprzyjała flocie chrześcijańskiej. Udało się powstrzymać inwazję Turków na Europę.
Zwycięstwo było ogromne. Po zaledwie czterech godzinach walki zatopiono sześćdziesiąt galer wroga, zdobyto połowę okrętów tureckich, uwolniono dwanaście tysięcy chrześcijańskich galerników; śmierć poniosło 27 tys. Turków, kolejne 5 tys. dostało się do niewoli. Pius V, świadom, komu zawdzięcza cudowne ocalenie Europy, uczynił dzień 7 października świętem Matki Bożej Różańcowej i zezwolił na jego obchodzenie w tych kościołach, w których istniały Bractwa Różańcowe.
Klemens XI, w podzięce za kolejne zwycięstwo nad Turkami odniesione pod Belgradem w 1716 r., rozszerzył to święto na cały Kościół. W roku 1883 Leon XIII wprowadził do Litanii Loretańskiej wezwanie „Królowo Różańca świętego – módl się za nami”, a w dwa lata później zalecił, by w kościołach odmawiano różaniec przez cały październik.
Opisane wydarzenia pozwalają nazywać Maryję Matką Bożą Zwycięską. Jej wizerunek często jest kopia rzymskiej ikony Salus Populi Romani (Ocalenie Ludu Rzymskiego) z Bazyliki Santa Maria Maggiore w Rzymie. Wizerunek ten przedstawia Jezusa spoczywającego na lewej ręce Najświętszej Maryi Panny. Jego prawa ręka jest lekko wzniesiona w geście błogosławieństwa. W lewej ręce trzyma On księgę; wydaje się, że patrzy on na swoją matkę. Wzrok Maryi skierowany jest z kolei na ludzi, jakby chciała przyciągnąć ich do swojego Boskiego Syna. Jezus błogosławi ludzi, na których patrzy Maryja.
Kościół Rektoralny pw. Najświętszej Maryi Panny Zwycięskiej w Lublinie jest upamiętnieniem zwycięstwa Maryi, ale tego zwycięstwa, które dokonało się pod Grunwaldem. Jest hołdem złożonym Matce Bożej przez tych, którzy chcieli służyć świętej wierze i Bogu.
(źródło: http://www.mbkp.info/modlitwy/mbz.html)
Nasza świątynia została wzniesiona na miejscu istniejącej wcześniej kaplicy Najświętszej Maryi Panny, św. Barbary i św. Zofii, poświęconej przez biskupa krakowskiego Piotra Wysza w 1396 roku.
Nie wiemy dokładnie ani kiedy, ani w jakich okolicznościach św. Barbara z Nikomedii poniosła śmierć. Przypuszcza się, że zapewne ok. roku 305, kiedy nasilenie prześladowań za panowania cesarza Maksymiana Galeriusza (305-311) było największe. Nie znamy również miejscowości, w której Święta żyła i oddała życie za Chrystusa. Późniejszy jej żywot jest utkany legendą.
Według niej była piękną córką bogatego poganina Dioskura z Heliopolis w Bitynii (Azja Mniejsza). Ojciec wysłał ją na naukę do Nikomedii. Tam zetknęła się z chrześcijaństwem. Prowadziła korespondencję z wielkim filozofem i pisarzem Orygenesem z Aleksandrii. Pod jego wpływem przyjęła chrzest i złożyła ślub czystości. Ojciec dowiedziawszy się o tym, pragnąc wydać ją za mąż i złamać opór dziewczyny, uwięził ją w wieży. Jej zdecydowana postawa wywołała w nim wielki gniew. Przez pewien czas Barbara była głodzona i straszona, żeby wyrzec się wiary. Kiedy to nie poskutkowało, ojciec zaprowadził ją do sędziego i oskarżył. Sędzia rozkazał najpierw Barbarę ubiczować, jednak chłosta wydała się jej jakby muskaniem pawich piór. W nocy miał ją odwiedzić anioł, zaleczyć jej rany i udzielić Komunii św. Potem sędzia kazał Barbarę bić maczugami, przypalać pochodniami, a wreszcie obciąć jej piersi. Chciał ją w takim stanie pognać ulicami miasta, ale wtedy zjawił się anioł i okrył jej ciało białą szatą. Wreszcie sędzia zrozumiał, że torturami niczego nie osiągnie. Wydał więc wyrok, by ściąć Barbarę mieczem. Wykonawcą tego wyroku miał się stać ojciec Barbary, Dioskur. Podobno ledwie odłożył miecz, zginął rażony piorunem. Barbara poniosła męczeńską śmierć w Nikomedii (lub Heliopolis) ok. 305 roku.
Być może tak nietypowa śmierć, zadana ręką własnego ojca, rozsławiła cześć św. Barbary na Wschodzie i na Zachodzie. Żywoty jej ukazały się w języku greckim, syryjskim, koptyjskim, ormiańskim, chaldejskim, a w wiekach średnich we wszystkich językach europejskich. W wieku VI cesarz Justynian sprowadził relikwie św. Barbary do Konstantynopola. Stąd zabrali je Wenecjanie w 1202 roku do swojego miasta, by przekazać je z kolei pobliskiemu Torcello, gdzie znajdują się w kościele św. Jana Ewangelisty.
Również w Polsce kult św. Barbary był zawsze bardzo żywy. Już w modlitewniku Gertrudy, córki Mieszka II (XI w.), wspominana jest pod datą 4 grudnia. Pierwszy kościół ku jej czci wystawiono w 1262 r. w Bożygniewie koło Środy Śląskiej. Poza Polską św. Barbara jest darzona wielką czcią także w Czechach, Saksonii, Lotaryngii, południowym Tyrolu, a także w Zagłębiu Ruhry. W Nadrenii uważana jest za towarzyszkę św. Mikołaja – warto wiedzieć, że w wielu miejscach to właśnie ona obdarowuje dzieci prezentami.
Jako patronkę dobrej śmierci czcili św. Barbarę przede wszystkim ci, którzy na śmierć nagłą i niespodziewaną są najbardziej narażeni: górnicy, hutnicy, marynarze, rybacy, żołnierze, kamieniarze, więźniowie itp. Polecali się jej wszyscy, którzy chcieli sobie uprosić u Pana Boga śmierć szczęśliwą. W Polsce istniało nawet bractwo św. Barbary, patronki dobrej śmierci. Należał do niego św. Stanisław Kostka. Nie zawiódł się. Kiedy znalazł się w śmiertelnej chorobie na łożu boleści, a właściciel wynajętego przez Kostków domu nie chciał jako zaciekły luteranin wpuścić kapłana z Wiatykiem, wtedy zjawiła mu się św. Barbara i przyniosła Komunię świętą. Barbara jest ponadto patronką archidiecezji katowickiej, Edessy, Kairu; architektów, cieśli, dzwonników, kowali, ludwisarzy, murarzy, szczotkarzy, tkaczy, wytwórców sztucznych ogni, żołnierzy (szczególnie artylerzystów i załóg twierdz). Jest jedną z Czternastu Świętych Wspomożycieli.
W ikonografii św. Barbara przedstawiana jest w długiej, pofałdowanej tunice i w płaszczu, z koroną na głowie, niekiedy w czepku. W ręku trzyma kielich i Hostię. Według legendy tuż przed śmiercią anioł przyniósł jej Komunię św. Czasami ukazywana jest z wieżą, w której była więziona (wieża ma zwykle 3 okienka, które miały przypominać Barbarze prawdę o Trójcy Świętej), oraz z mieczem, od którego zginęła. Atrybuty: anioł z gałązką palmową, dwa miecze u jej stóp, gałązka palmowa, kielich, księga, lew u stóp, miecz, monstrancja, pawie lub strusie pióro, wieża.
(www.brewiarz.pl)
Greckie imię Zofia znaczy tyle, co „mądrość”. W IV w. Konstantyn I Wielki wystawił w Konstantynopolu bazylikę ku czci „Mądrości Bożej”, którą w wieku VI cesarz Justynian (+ 565) rozbudował i upiększył tak dalece, iż należała do najwspanialszych świątyń chrześcijaństwa. Być może, że właśnie ta świątynia Hagia Sophia (Świętej Mądrości Bożej) spopularyzowała imię Zofii.
Posiadamy wiele żywotów św. Zofii w różnych językach, co świadczy, jak bardzo jej kult był powszechny. Są to jednak żywoty bardzo późne (wiek VII i VIII) i podają tak nieraz sprzeczne informacje, że trudno z nich coś pewnego wydobyć. Według tych tekstów Zofia miała mieszkać w Rzymie w II w. za czasów Hadriana I. Była wdową i miała trzy córki: Pistis, Elpis i Agape (Wiarę, Nadzieję i Miłość). Dziewczynki miały mieć odpowiednio 12, 10 i 9 lat. Namiestnik Antioch wezwał Świętą, by złożyła ofiarę kadzidła na ołtarzu bogini Diany. Kiedy Zofia stanowczo odmówiła, wyprowadzono jej nieletnie dzieci i poddano na oczach matki wyszukanym torturom. Nie załamało to wszakże bohaterskiej matki. Owszem, zdobyła się na to, że zachęcała swoje dzieci do wytrwania. Namiestnik, zdumiony takim męstwem, miał pozostawić Zofię przy życiu. Ta jednak zmarła z boleści za córkami na ich grobie.
Inna wersja wspomina, że Zofia miała pochodzić z Mediolanu. Tam też miała ponieść wraz z córkami męczeńską śmierć. Papież Paweł I (756-767) sprowadził jej relikwie do kościoła S. Silvestro in Capite w Rzymie. Ze wszystkich opisów jedno wydaje się pewne: że taka Święta żyła, miała trzy córki i została umęczona za wiarę. Zofia jest patronką matek, wdów, wzywana bywa w niedoli i w przypadku szkód wyrządzonych przez przymrozki.
W ikonografii św. Zofia przedstawiana jest w otoczeniu trzech córek: Wiary, Nadziei i Miłości, trzymających w dłoniach krzyże
(www.brewiarz.pl)